wtorek, 10 kwietnia 2012

Grzędowicz i Martin

      Nie będzie to typowa recenzja. Zważywszy na fakt, że przeczytałem ostatnio dwie powieści fantasy, postaram się napisać o obu. Autorami są George R.R. Martin ze swoim Tańcem ze smokami oraz Jarosław Grzędowicz z drugim tomem Pana Lodowego Ogrodu. Przyznam, że tę druga zacząłem wcześniej w oczekiwaniu na drugi tom Martina. Nie szła mi zbyt dobrze od samego początku. Pierwszy tom PLO przeczytałem w kilka dni, pewnie pochłonąłbym jeszcze szybciej gdyby czasu starczyło. Niebanalny pomysł, ciekawy bohater, mam na myśli Vuko Drakkainena. Rozdziały z księciem trochę mi się dłużyły. Zaskakujący świat przedstawiony, ze swoimi mieszkańcami, którzy przypominając tych na Ziemi różnili się od nich drobiazgami w fizjonomii, na pewno nie emocjami. Główny bohater najlepszy z najlepszych, „komandos”, który otrzymał misję odnalezienia na obcej planecie zaginionych naukowców i ewentualnie posprzątanie po nich bałaganu w pierwszym tomie prowadzony jest genialnie, czyta się toto z zapartym tchem, drugi tom to już nie to samo, nic więc dziwnego w tym, że kiedy pojawił się w księgarniach drugi tom Tańca ze smokami, dałem sobie chwilę wytchnienia od Grzędowicza. Mimo tego, że książki są objętościowo zbliżone, kontynuację Gry o Tron (podobnie zresztą jak i resztę powieści z cyklu) pochłonąłem, żałując potem, że nie zostawiłem sobie miejsca na delektowanie się tym owocem martinowewgo mózgu. Nie będę wchodził w szczegóły fabuły, bo może się zdarzyć tak, że ktoś z czytelników wodzących właśnie wzrokiem po tych literach nie miał przyjemności czytania tomów poprzednich. Nie będę psuł zabawy. Wystarczy, że mi popsuł frajdę czytania tego tomu niejaki Andrzej Sapkowski, który po przeczytaniu książki w oryginale, tuż po amerykańskim wydaniu, nie omieszkał podczas spotkania autorskiego, wspomnieć kto zginie a przynajmniej wszystko będzie wskazywało na to, że zginie. 


      Mniejsza. Zmierzam do tego, że książkę Martina czytało się przednio, nawet przeszkadzający mi od początku wątek Deaners teraz stał się na tyle interesujący, że nie mogłem się doczekać rozdziałów z nią związanych. Martin wprowadza na scenę kilka nowych postaci, kilka usuwa w cień. Stwierdzam z perspektywy kilku tygodni, że Aryi mogło być jednak nieco więcej, niemniej rozdziały z Tyrionem nieco mi to zrekompensowały. 


       Po przerzucaniu ostatniej strony Tańca, wróciłem oczywiście do Grzędowicza. Zupełnie inaczej się to czytało. Momentami historia wydawała się nieco na siłę, nieco przekombinowana. Doczytałem do końca. Co prawda ostatnie rozdziały „dawały radę” zdecydowanie bardziej niż pierwsza połowa książki lecz to wciąż nie było czytanie z zapartym tchem i wypiekami, które miałem ślęcząc późno w noc nad kolejnymi częściami Pieśni Lodu i Ognia. 

      Cykl pana Grzędowicza oczywiście dokończę, właśnie się przymierzam do kupna trzeciego tomu. Dodatkowo – jeśli się nie mylę – w bieżącym ma zostać wydany czwarty, który także został wpisany na moją listę zakupów. Niezależnie od tego czy autor wciąż jest ulubieńcem Muz, niezależnie od wcześniejszych wpadek zakończenie muszę poznać. Tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że dowiem się czymże jest tytułowy Lodowy ogród właśnie w trzecim tomie.

Przeczytam. Napiszę.


Okładki książek pobrane zostały ze stron wydawnictw.

4 komentarze:

  1. Czytałem "Pana Lodowego..." na studiach jeszcze. Pamiętam, że pierwszy tom podrzucił mi kumpel w noc przed jakimś egzaminem. Zamiast się uczyć przeczytałem książkę:) Byłem pod ogromnym wrażeniem. Drugi tom przeczytany później i z tego co pamiętam - miałem podobne odczucia co Ty. To znaczy nie zachwycił tak bardzo. A najgorsze jest to, że trzeci leży u mnie na półce już od baaardzo długiego czasu i wciąż nie mogę się zebrać żeby go przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zgodnie z tym co napisałem planuję czytać do końca, trzeci tom przede mną jeszcze. Zakładam, że zrobię podejście do niego w przeciągu miesiąca i napiszę wrażenia. Liczę na to, że wróci Grzędowicz z pierwszego tomu, przy którym nie straszne było zarwanie nocy, czego nie mogłem powiedzieć przy tomie drugim, gdyż zbyt wiele czasu zajmowało mi ziewanie i sprawdzanie czy daleko do końca.

      Usuń
  2. Fajnie jest przeczytać książkę, jeśli ma jakieś zakończenie. Na kolejne części Pana Lodowego ogrodu trzeba czekać latami. Ja już zapomniałam poprzednie części.
    dlaczego nie ma 4 tomu?
    czy autor się wypalił? nie ma pomysłu na zakończenie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dostępnych mi informacji wynika, że w tym roku jeszcze, do księgarni zawita czwarty tom. Liczę na zakończenie tej historii w tejże książce. Pocieszeniem dla oczekujących jest fakt, że czytelnicy Pieśni Lodu i Ognia cierpliwie wyczekują na kolejne powieści z cyklu a tam koniec rychło się nie zapowiada. A i pisarz sporo starszy i w rozmowach z fanami przewija się zawoalowana groźba związana z tym czy zdoła dokończyć sagę.

      Usuń